Męskie przyjaźnie najlepiej sprawdzają się w działaniu

Najbardziej lubię fotografować oczy. Ludzie w rożnych stronach świata inaczej patrzą. Inaczej też pozwalają na siebie patrzeć, szczególnie aparatom fotograficznym. Im mniej cywilizowany kraj, tym w ich spojrzeniu jest więcej bycia. 

 

- fragment rozmowy z Radkiem Polakiem – artystą fotografem, podróżnikiem, współautorem książki „Gruziński smak”

 

Skąd się wzięła Twoja miłość do Gruzji?

 

Całkiem niedawno zdałem sobie sprawę z tego, że moja miłość do Gruzji zaczęła się od… smaku. W 2005 roku trafiłem w Warszawie z moim przyjacielem Andrzejem Mellerem do małego baru, rodzinnej restauracyjki „Tbilisi” prowadzonej przez świętej pamięci panią Zinę. Wtedy spróbowałem po raz pierwszy czakapuli – potrawki z jagnięciny, estragonu i mirabelek na winie. Pomyślałem wówczas, że kultura, która stworzyła taką potrawę musi być niezwykła i że bardzo chciałbym ją poznać. Od tej wizyty zaczęliśmy myśleć z Andrzejem o ekspedycji dziennikarskiej do Gruzji. Pani Zina była naszą wtyką, obok Jagielskiego, Góreckiego i Kapuścińskiego. 


Kiedy trafiłeś po raz pierwszy do tego kraju?

 

W kwietniu 2006 roku postanowiliśmy z Andrzejem, że przez co najmniej miesiąc będziemy pracować i zbierać materiały w Gruzji. Aby podróż była tańsza, wyruszyliśmy drogą lądową, przez Stambuł. Ze Stambułu mieliśmy polecieć do Trabzonu i od strony Sarpi, czyli okolic Batumi, wjechać do Gruzji. W sumie ta podróż zajęła nam tydzień, trzy razy spóźniliśmy się na samolot, a jej koszt wyniósł około 500 USD na osobę. Spłukani i spóźnieni trafiliśmy do Tbilsi. Zamieszkaliśmy u córki pani Ziny, Ingi, która była dziennikarką i stała się bardzo pomocna w naszej pracy.

Dość szybko rozpocząłem współpracę z gruzińskimi pismami. Pokazałem im swoje fotograficzne portfolio i postanowili mnie zatrudnić. Zacząłem całkiem dobrze zarabiać i postanowiłem przedłużyć swój pobyt na sześć miesięcy, zawiązując przyjaźnie i zawodowe relacje, które trwają do dzisiaj.

 

Myślałeś o tym, żeby zostać tam na stałe?

 

Na stałe – nie. Bardzo lubię Polskę. Mam tu rodzinę, przyjaciół i swój świat, który lubię. Siedzę sobie teraz w ogrodzie, przy mojej kamienicy, mój pies biega po podwórku, wczoraj spędziłem wieczór z ojcem, bratem i bratankiem, jeździliśmy sportowym samochodem po mieście ;). Lubię to życie tutaj i nie chciałbym się na stałe wyprowadzać.

 

c.d. rozmowy w książce "Życie jest podróżą"