Najważniejsze to wyznaczenie sobie terminu
Nie jest możliwe, aby po dwóch i pół roku wylogowania z systemu, wrócić do niego tak po prostu. Niby wszystko było normalnie, pracowałam jako prawnik, Bartek jako inżynier, wstawaliśmy rano, szliśmy do pracy, wieczorem na imprezę z przyjaciółmi, jechaliśmy na wakacje. Byliśmy trybikami całej tej machiny. Ale bardzo nas roznosiło. Wiedzieliśmy, że takie życie nie może wiecznie trwać, bo tego nie wytrzymamy.
- fragment rozmowy z Martą Owczarek i Bartkiem Skowrońskim – podróżnikami
Jak to się stało, że zmieniliście swoje życie ze stacjonarnego na podróżnicze ?
Marta: To nie była decyzja. Po prostu tak wyszło. Ja pracowałam jako adwokat, a Bartek w branży poligraficznej. Zamarzyliśmy, żeby wyjechać na rok dookoła świata. Chcieliśmy przez ten okres podróżować, a później wrócić do normalnego życia. No i tak zrobiliśmy. Pojechaliśmy w podróż. Z tych rocznych planów zrobiło się dokładnie 888 dni, czyli prawie dwa i pół roku. Podróżując pisaliśmy bloga, który był adresowany do naszych rodzin i przyjaciół, żeby nie trzeba było każdemu z osobna opowiadać tych samych historii. Stwierdziliśmy, że to będzie najlepszy i najwygodniejszy sposób, żeby dzielić się ze znajomymi tym co się u nas dzieje. W pewnym momencie skontaktował się z nami Świat Książki i zapytał czy nie chcemy wydać tych naszych relacji podróżniczych. No i po powrocie do domu powstała książka pt.: „Byle dalej. W 888 dni dookoła świata”.
Jak odnaleźliście się po takiej długiej podróży w normalnym życiu ?
Bartek: Miękkim lądowaniem dla nas była właśnie książka. Wróciliśmy, napisaliśmy ją, ale później zaczął się bardzo trudny okres ponieważ trzeba było podjąć decyzję co dalej ? Czy szukamy pracy, którą wykonywaliśmy przed wyjazdem ?
M: Tak zrobiliśmy. Znaleźliśmy pracę i zaczęliśmy funkcjonować jak wcześniej. Czuliśmy jednak cały czas, że czegoś nam brakuje. Nie jest możliwe, aby po dwóch i pół roku wylogowania z systemu, wrócić do niego tak po prostu. Niby wszystko było normalnie, pracowałam jako prawnik, Bartek jako inżynier, wstawaliśmy rano, szliśmy do pracy, wieczorem na imprezę z przyjaciółmi, jechaliśmy na wakacje. Byliśmy trybikami całej tej machiny. Ale bardzo nas roznosiło. Wiedzieliśmy, że takie życie nie może wiecznie trwać, bo tego nie wytrzymamy. Któregoś dnia postanowiliśmy, że nie chcemy już żyć w taki sposób, bo nasze prawdziwe życie to podróżowanie.
B: Uważam, że podejmując jakąkolwiek decyzję, najważniejsze to wyznaczenie sobie terminu na realizację. My wtedy postanowiliśmy, że skoro nasza pierwsza podróż trwała 888 dni, to kolejne 888 jesteśmy w domu, a później wyjeżdżamy – już nie dookoła świata w gigantyczną podróż, ale do konkretnego miejsca. Postanowiliśmy dokładniej zbadać Azję Środkową, a na środek transportu wybraliśmy motocykle enduro.
M: Bartek wybrał Suzuki DR650, czyli coś co jeszcze motorem można nazwać, a ja Suzuki DR200, którego raczej nikt motorem nie nazywa. Wiele osób śmiało się z nas, że chcemy jechać na tych maszynach gdzieś dalej.
c.d. rozmowy w książce "Życie jest podróżą"