Jordania - początek podróżniczych marzeń
Jordania to kraj niemal w całości położony na terenach pustynnych i półpustynnych. Wydawałoby się, że nie jest to miejsce, które zajmuje ważne miejsce na obowiązkowych listach must see. Mój stosunek do tego kraju wcale nie był inny, nawet tuż przed przekroczeniem jego granic.
Tym, co mnie zwabiło na szlak, na wschód od Izraela to starożytne, powstałe w VI wieku p.n.e., miasto w południowo-zachodniej Jordanii: Petra. Zwana również „naftą Jordanii”, jest jednym z siedmiu nowych cudów świata. Petrapo raz pierwszy wzbudziła mój zachwyt w dniu, gdy – jako dzieciak jeszcze – przeżywałam szalony rajd Indiany Jones’a wzdłuż wąwozu półksiężyca w „Ostatniej Krucjacie.”
Do Jordanii pojechałam, żeby zacząć realizować szlak 100 osobistych podróżniczych marzeń, wśród których na pierwszym miejscu od zawsze kólowała Petra.
Po żmudnej procedurze przekraczania granicy izraelsko-jordańskiej wkroczyliśmy w krajobraz zdominowany przez wszelkie odcienie bieli i beżu. Nawet położone wzdłuż przysypanej pustynnym pyłem autostrady osady Jordańczyków nie stanowiły szczególnego urozmaicenia w tej monotonnej kolorystyce. Biało, żółtawo, rdzawo i złociście. Wszechobecny piach, który wdziera się wszędzie i nie pozwala zapomnieć, że każdy skrawek zamieszkanej ziemi ludzie własnymi rękami wydarli pustyni. Horyzont przed nami falował niespokojnie w promieniach oślepiającego słońca, a ja, bezpieczna w autokarze, cieszyłam się myślą o Petrze.
c.d. w książce Życie jest podróżą